O STOWARZYSZENIU

ZBRODNIA KATYŃSKA

KALENDARIUM

ZAMOJSKA LISTA KATYŃSKA

współpraca

ZARZĄD ZRK

GALERIA

Biulethyn informacyjny

LINKI

KONTAKT




Wystąpienie prezesa  Zamojskiej Rodziny Katyńskiej, Marka Splewińskiego
w dn. 12.04.2015 roku
:

PRZESTRZEŃ DZIEDZICTWA KATYŃSKIEGO”

Każdego roku w kwietniu gromadzimy się w tej świątyni, aby dać wyraz naszej pamięci o tragicznym rozdziale narodowych dziejów, których udziałem był Katyń. Pojęcie to używane jest w dwóch znaczeniach: jako miejsce zbrodni w lesie katyńskim, a w szerszym, jako miejsca zbrodni stalinowskich, dokonanych na obywatelach polskich w różnych częściach imperium sowieckiego. Ta konieczność, zachowania pamięci
o martyrologicznych rozdziałach polskich dziejów na olbrzymich terenach Wschodu, staje się wyrazem naszego szacunku do przeszłości, do narodowego dziedzictwa. Pamięć ta wyzwala zatem refleksję
o wszystkich pokoleniach, którym dane było przyjąć doświadczenie na nieludzkiej ziemi. Naszą wspólną modlitwą, przy Chrystusowym ołtarzu, obejmujemy wszystkich, deportowanych od pierwszego narodowego zrywu, konfederacji barskiej, kolejnych powstań, wykrywanych spisków, chociażby związanego z Zamościem Waleriana Łukasińskiego, po tragiczne rozdziały więzionych i deportowanych z okresu ostatniej wojny, i co najmniej siedmiu lat powojennych, wszak jeszcze wówczas kierowano na Wschód Żołnierzy Wyklętych, żołnierzy podziemia niepodległościowego. W swojej wyobraźni przenosimy się na bezkresne obszary tajgi syberyjskiej, dalekiej północy, Kołymy, Magadanu, stepów Kazachstanu, Dalekiego Wschodu.
W tym poszukiwaniu przeszłości dotykamy Kozielska, Starobielska, Ostaszkowa, obozów jenieckich specjalnego znaczenia, w których Rosjanie zgromadzili polskich oficerów, zagarniętych przez Armię Czerwoną jesienią 1939 r., a potem miejsc zbrodni, miejsc rozstrzeliwania więźniów z tychże obozów: Katynia, Charkowa, Miednoje, Bykowni, ale i tych, które po dzień dzisiejszy pozostają anonimowym świadkiem tamtych tragicznych wydarzeń, np. z tzw. listy białoruskiej. W dniu dzisiejszym, obchodzimy 75 rocznicę zbrodni katyńskiej. Dziś Katyń to przede wszystkim obowiązek pamięci o ludziach, którzy za niezłomną wierność Polsce zapłacili życiem.

Wszystkie te miejsca mocno wpisują się w bolesne rozdziały naszej historii, w podjęte próby zniszczenia narodowej tożsamości przez totalitarne systemy zaborczej Rosji. Niezależnie od okresu historycznego,
w sposób przemyślany, uderzano w grupy społeczne najbardziej oddane ojczyźnie. Miejsca te stają się jeszcze bardziej znaczące, gdy uświadamiamy skalę podjętych wysiłków, by je zataić, czy wręcz zafałszować przeszłość. W ten sposób las katyński, charkowski, i inne, otrzymują wyjątkową wartość symboliczną: wartość umiłowania ojczyzny aż po oddanie za nią życia, a zarazem wartość nieustannego poszukiwania prawdy.

W wyniku agresji sowieckiej 17 września 1939 roku Armia Czerwona dokonała zdradzieckiego ataku zadanego Polsce walczącej z najeźdźcą niemieckim. Zaraz po godz. 4 rano oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza rozpoznały koło Podwołczysk na Podolu pierwsze jednostki sowieckie przekraczające granicę
i podjęły z nimi walkę. Uderzenie przeprowadzono na całej linii granicznej pomiędzy Polską a Sowietami. Następnego dnia oddziały sowieckie były już w Równem, Mołodecznie, Tarnopolu, Kołomyi, kolejnego dnia
w Nowogródku, Łucku, Stanisławie. Miejscowej ludności wmawiano, że żołnierz sowiecki pojawiał się
w charakterze wyzwolicieli spod polskiej okupacji. Choć wojska polskie otrzymały rozkaz unikania walk
z Rosjanami poza obroną konieczną, w ok. 40 miejscach doszło do potyczek, a pod Szackiem i Wytycznem bitew. Nowy agresor od początku dokonywał wielu gwałtów, rabunków, mordów. Nieopodal Wilna Armia Czerwona dokonała egzekucji polskich oddziałów. Jeńców mordowano w Grodnie, pod Sopoćkiniami, Wołkowysku, Mołodecznie, Oszmianie, Nowogródku, Sarnach, Kosowie Poleskim, Tarnopolu i pod Mokronami. W Rohatynie przez cały dzień mordowano polskich żołnierzy i ludność cywilną. Obraz terenów wschodnich Rzeczypospolitej był dramatyczny. W różne strony przemieszczały się fale uchodźców zarówno przed wojskami niemieckimi, jak i rosyjskimi. Rozproszone polskie oddziały były wyłapywane przez okupantów. 28 września 1939 roku Moskwa i Berlin ustaliły nową granice demarkacyjną, opartą na Bugu. Nowy okupant wziął do niewoli ponad 240 tys. żołnierzy jeńców schwytanych we wrześniu i aresztowanych jesienią przez policję sowiecką. Zostali ono przekazani NKWD wbrew prawu międzynarodowemu.
Po rozpracowaniu tożsamości skierowano ich do różnych obozów. Oficerów Wojska Polskiego, podoficerów, funkcjonariuszy policji, KOP, księży, funkcjonariuszy straży więziennej, urzędników państwowych skierowano do obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. W lutym 1940 r. deportowano ponad 220 tys. Polaków, w kwietniu 1940 r. na deportację skierowano ponad 320 tys. niewinnych osób, wśród nich osadników wojskowych, polskie ziemiaństwo, inteligencję. Do czerwca 1940 wywiezionych zostało kolejnych ponad 240 tys. Polaków, w tym z terenów litewskich i łotewskich. W deportacji czerwcowej skierowano ponad 300 tys. osób z terenów okupowanych przez Rosjan. Te olbrzymie rzesze zatrzymanych tygodniami, w bydlęcych wagonach, transportowano w różne części sowieckiego imperium. Przyjmuje się, że łącznie aresztowanych
i wywiezionych przez Rosjan zostało nawet ponad 1,5 mln. Polskich obywateli.

Specjalną rolę wyznaczono trzem wydzielonym obozom: w Kozielsku na koło Smoleńska, Starobielska, koło Charkowa i w Ostaszkowie. Do marca 1940 r. ilość jeńców dochodziła w nich do ponad. 15 tys. osób, w tym ponad 8 tys. oficerów i podoficerów, W Kozielsku trzymanych było wówczas ponad 5 tys. osób, w tym ponad
4 tys. oficerów, w Starobielsku ponad 4 tys. osób, głównie sami oficerowie, w Ostaszkowie ponad 6 tys. osób, z tego ponad 5 tys. policjantów, a pozostali to funkcjonariusze straży więziennej, żołnierze KOP, żandarmi
i kadra wywiadu i kontrwywiadu. NKWD prowadziła intensywne, podstępne badania jeńców, starając się poznać ich przeszłość, charakter i przydatność dla sowieckiego państwa. Na przełomie lutego i marca 1940 r. najwyższe władze sowieckie, z akceptacją samego Stalina, podjęły decyzję o zamordowaniu jeńców. Według Berii, szefa NKWD, stanowili oni grupę zatwardziałych i nie rokujących nadziei poprawy zawziętych wrogów władzy radzieckiej i że należy wszystkich rozstrzelać bez wzywania i bez przedstawienia zarzutów i aktu oskarżenia. Pierwsze wykazy jeńców skierowanych do egzekucji zaczęły nadchodzić do obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie z Moskwy na początku kwietnia 1940 roku. Od 3 kwietnia 1940 roku rozpoczęto rozstrzeliwanie jeńców. Pierwszy transport jeńców na miejsce egzekucji został przygotowany z Kozielska. Jeńcy wywożeni byli do stacji Gniazdowo koło Smoleńska, a stąd, do lasu katyńskiego transportowani czarnymi autobusami. Ginęli od strzałów oddawanych w tył głowy. Z Ostaszkowa jeńców wywożono
od 4 kwietnia, do Kalinina, obecnie Twer i rozstrzeliwano w piwnicach NKWD, a ciała zasypywano
w miejscowości Miednoje. Ze Starobielska wywożono od 5 kwietnia do Charkowa, tu rozstrzeliwano
i zasypywano w Piatichatkach, na przedmieściach Charkowa. Ostatnie transporty z Kozielska i Starobielska odjechały 12 maja 1940 roku, a z Ostaszkowa 28 maja. Prawda o tej potwornej zbrodni nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego, zresztą, po dzień dzisiejszy nie znamy całej prawdy o tym rozdziale, nadal niewyjaśniona pozostaje tzw. lista białoruska.

Cmentarze: Katynia, Charkowa Miednoje i Bykowni przez długi okres znaliśmy jedynie jako miejsce mordu, które zamykają całą prawdę o ogromie okrucieństwa dokonanego przez ludzi, wprzęgniętych w sowiecki system totalitarny. Z pobudek zbrodniczej komunistycznej ideologii mordowano rzesze niewinnych istnień ludzkich, tylko dlatego, że swoim życiem bronili wolności. Owa tragedia, pozostająca pochodną bezdusznego systemu, nawet z perspektywy minionych lat wydaje się być trudna do ogarnięcia wyobraźnią, a tym bardziej do zrozumienia. W chwili zadumy nad dołami śmierci staje przed oczyma pisana niewinną krwią historia tych miejsc. Po tych mordach zacierano ślady, starając się równocześnie wymazać je z pamięci, nie dopuszczając, by w jakikolwiek sposób o nich mówiono publicznie, a tym bardziej by nie nauczano na lekcjach historii. O tym rozdziale mówiono szeptem, pół głosem, z ukrycia. Dopiero okres fenomenu Solidarności na kilka miesięcy otworzył usta i pióra, do czasu mroźnej, złowieszczej nocy grudniowej. Trzeba było czekać kilka lat, aby zbrodnie katyńskie ujrzały światło dzienne.

Owe cmentarze na nieludzkiej ziemi stały się szczególnymi miejscami narodowej pamięci. Jest to nasz obowiązek, trzeba bowiem pamiętać o tych, którzy cierpieli i poświęcili swoje życie dla Ojczyzny. Takie miejsca zmuszają do głębszej zadumy nad sensem historii w życiu człowieka. Rzecz w tym, aby przeszłość istotnie uczyła życia, by ukazywała wartości godne poświęcenia, a zarazem przestrzegała przed powtarzaniem błędów. W tym sensie historię trzeba nieustannie zgłębiać, trzeba ją strzec, pozwolić jej, by kształtowała umysły i serca. Historia wydobywa na światło dzienne całą prawdę, uczy przebaczenia, umacnia wszelki wysiłek na rzecz autentycznej wolności.

Zbrodnia katyńska nie może być zapomniana. Domaga się, by wyszły na jaw wszystkie fakty związane ze zbrodnią dopełnioną na Wschodzie. A jednocześnie zbrodnia ta domaga się otwarcia archiwów na Wschodzie i Zachodzie i ujawnienia całej prawdy Polsce i całemu Światu, aby taka zbrodnia nigdy się nie powtórzyła.

W każdą rocznicę zbrodni katyńskiej czcimy pamięć jej ofiar, aby dać świadectwo prawdzie historycznej
i przekazywać ją kolejnym pokoleniom.